Po dość długich testach i licznych wątpliwościach chciałabym
przedstawić moją recenzję produktów Lirene z linii multifunkcyjnych kremów.
Wszystko to za sprawą wygranej w konkursie organizowanym przez SZKATUŁKĘ i
sponsorów z firmy Lirene.
W skład zestawu, który otrzymałam wchodziło:
- krem na noc
- krem na dzień
- krem BB
Zaczynając od końca, czyli od kremu BB muszę zwrócić uwagę
na pewną nieścisłość producenta. Z jednej strony produkt ten powinien matować i
zarazem rozświetlać. Wydaje się to niemożliwe? Niestety tak, a co gorsza nie
posiadał żadnej z dwóch wymienionych właściwości. Po rzekomo matowej skórze nie
pozostawiał żadnego śladu i nadmiar sebum widoczny był już po kilku minutach od
nałożenia (czyżby o takie rozświetlenie chodziło?). Pod obietnicą, iż może on
być stosowany jako lekki podkład nie kryje się absolutnie nic, chociaż zależy
co można rozumieć pod tą definicją. Wielkim minusem jest fakt, iż krem posiada
tylko jeden wariant kolorystyczny, co powoduje, że staje się osiągalny dla
raczej nielicznej grupy konsumentów. Generalnie nadaje się on dla osób, które
charakteryzują się cerą bez niedoskonałości i nie mają do ukrycia absolutnie
nic, chociaż można obawiać się, że po jego stosowaniu ów niedoskonałości
wyłonią się jak grzyby po deszczu (co u mnie miało miejsce) i tu już zaczyna
się problem… Główną cechą kremów BB jest filtr słoneczny (minimum 15 SPF), lecz
niestety w nim go nie znajdziecie. Z tego powodu nie jest on dobry do
stosowania w letnie dni, natomiast chociażby z przyczyn kolorystycznych nie
wiem czy nadawałby się na zimę (przy czym nawet w tym okresie powinniśmy
chronić twarz przed słońcem). Jednak największym zarzutem jest skład, gdzie
możemy znaleźć m.in. Alcohol Denat., co chyba komentarza już nie wymaga.
Z kremem na dzień niestety też za bardzo się nie polubułam.
Na czele wysuwa się znów wiele obietnic bez pokrycia. Opis na opakowaniu
zapewnia nas że krem ten: nawilża, matuje, łagodzi i chroni przed promieniami
UV. Jeżeli chodzi o ostatni punkt, to SPF 10 jest stanowczo zbyt niskim
filtrem, żeby skutecznie zapobiec podrażnieniom słonecznym, szczególnie podczas
lata. Po nieudanym stosowaniu kremu BB zastanawiam się co producent ma na myśli
zapewniając nas, że produkt „matuje”. Nadmiar sebum aż kipiał na mojej twarzy,
a ja – pozostawiona z tym kremem, miałam niestety związane ręce. „100% optymalne nawilżenie” to niestety znowu
chwyt marketingowy, a fakt, że krem „poprawia elastyczność w 93% przypadków”
jest raczej dużym naciąganiem prawdy. Odnosząc się do dwóch ostatnich zdań
znajdujących się z boku pudełka – nie wchłania
się szybko, pozostawia tłuste miejsca i nie, nie jest idealny pod makijaż.
Krem na noc, mimo iż nadaje się najbardziej do nawilżania
skóry bardzo suchej (chociaż na opakowaniu znajdziemy wzmiankę, że przeznaczony
jest dla wszystkich typów cery), spośród tych trzech kosmetyków tylko ten nie
pozostawił po sobie niemiłego wspomnienia. Niestety nie wygładził i nie
odżywił, ale dość fajnie nawilżył moją skórę (chociaż jeśli spojrzeć podejrzliwym
wzrokiem, to można zastanowić się, czy jest to kwestią kremu czy spokojnego
snu). Jest on dość tłusty, co spowodowało, że zatkane pory dały się we znaki
już po kilku zastosowaniach, jednakże mnie niestety prawie wszystko „zapycha”,
więc nie przejęłam się tym tak bardzo.
Podsumowując…
Wszystkie trzy kremy nie wywarły niestety na mnie żadnego pozytywnego
wrażenia. Milion właściwości i obietnic może i jest dobrą reklamą, ale jakże
wielkie rozczarowanie przynosi sama kuracja. Uważam, że producent powinien
postawić na jedną, góra dwie główne zalety i skupić się wyłącznie na nich.
Obiecywanie gruszek na wierzbie powoduje tylko niesmak wśród konsumentów i
poczucie straconych pieniędzy. Co do samych kosztów, to fakt – nie jest to
drogi krem i właśnie z tego powodu nie czuję się aż tak bardzo zawiedziona, ale
nauczona różnymi przypadkami, że czasami tani kosmetyk też jest dobry, wiem, że
można to osiągnąć. Czy polecam? Osobom, które chcą naprawdę poprawić swój
wygląd, nawilżenie, elastyczność, itp. zdecydowanie nie, tak samo nie
zachęciłabym osób które nie posiadają zaskórniaków i innych problemów natury
dermatologicznej, gdyż po stosowaniu taki problem może się pojawić. Jeżeli
natomiast ktoś kupuje tylko po to, żeby coś kupić to czemu nie; przynajmniej
nie straci majątku.
Pomimo wielu negatywnych uwag chciałabym serdecznie
podziękować za możliwość wypróbowania tych produktów, gdyż sama mogłam się
przekonać o ich działaniu i korzystając z okazji podzielić się moimi wątpliwościami
zarówno z innymi konsumentami, jak i twórcami kosmetyków. Moja recenzja nie
jest nacechowana negatywnymi odczuciami co do samej firmy i nie ma też na celu
nikogo obrazić. Powyższe opinie są wyłącznie mojego autorstwa i nie oznacza to,
że dla wszystkich gama ta będzie nieodpowiednia.